Poza tym część zjedliśmy jako rosół, z marchewką i kluseczkami lanymi. Też było smacznie, ale bulion trzeba było trochę rozcieńczyć, bo jednak był trochę zbyt intensywny w smaku (i w kolorze), by jeść go w normalnej postaci.
Jeśli chcecie wzbogacić smak swoich zup, sosów i potrawek, zachęcam do wypróbowania przepisu :)
Składniki na ok 1-1,5l bulionu:
1 udo indyka (w całości, nie sama "pałka")2 średnie pietruszki
2 małe lub 1 średnia marchewka (im więcej, tym bardziej słodki bedzie bulion)
kawałek selera
1/3-1/4 pora (biała część)
kawałek kapusty włoskiej
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
natka pietruszki
2-3 suszone grzybki
2 listki laurowe
3 ziarenka ziela angielskiego
2 łyżki sosu sojowego jasnego
sól i pieprz do smaku
Mięso myjemy, obieramy ze skóry i ewentualnych kawałków tłuszczu. Wkładamy do dużego garnka, zalewamy zimną wodą w takiej ilości, aby lekko zakrywała mięso i warzywa, które później dodamy. U mnie były to 2 litry. Włączamy kuchenkę i czekamy do zagotowania. Gdy woda zaczyna się gotować, zmniejszamy ogień i gotujemy ok pół godziny pod przykryciem. W tym czasie szykujemy warzywa. Pietruszkę, marchewkę, selera i pora myjemy i obieramy. Kapustę obieramy z kilku zewnętrznych liści, obieramy też cebulę i czosnek. Pietruszkę, marchewkę i selera kroimy na kilka mniejszych części i podsmażamy na rozgrzanej patelni po kilka minut z każdej strony, do zarumienienia. Dzięki temu bulion będzie bardziej aromatyczny. Obrane ząbki czosnku również podsmażamy do zrumienienia z każdej strony, uważając, aby go nie przypalić (bo bedzie gorzki). Obraną cebulę najlepiej opalić nad palnikiem kuchenki. Ponieważ mam kuchenkę elektryczną, takie opalenie nie wchodziło w grę. Dlatego cebulę (w całości, bez krojenia) również zrumieniłam na patelni, tak jak inne warzywa.
Po ok 30 minutach gotowania mięsa kilkakrotnie zdejmujemy z powierzchni wody powstałe burzyny i wkładamy warzywa, natkę pietruszki, suszone grzybki, listki laurowe i ziele angielskie. Dodajemy 2 łyżki sosu sojowego. Gotujemy na bardzo małym, minimalnym wręcz ogniu przez ok 2 godziny pod uchyloną pokrywką lub bez. Woda będzie odparowywać, musimy od czasu do czasu kontrolować jej ilość. U mnie wyparowała połowa, pozostał około litr bulionu. Możecie oczywiście podczas gotowania dodawać trochę wody. Wszystko zależy od Waszych preferencji i od tego jak bardzo esencjonalny wywar chcecie otrzymać. Po 2 godzinach gotowania, gdy mięso i warzywa będą miękkie doprawiamy bulion solą i pieprzem. Nie ma potrzeby używania popularnej przyprawy warzywnej, bo tak przygotowany wywar jest już wystarczająco aromatyczny i intensywnie żółty.
Bulion przelewamy przez sitko. Mięso oraz warzywa możemy wykorzystać do zrobienia np. potrawki z indyka lub sałatki jarzynowej.
Aż strach pomyśleć jak często domowy bulion zastępuję kostką ze sklepu. Jak widzę u Ciebie postanowienie by jeść zdrowiej cały czas na tapecie, u mnie ciasta i karkówka... Bez komentarza. ;)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie używam kostek rosołowych, dla mnie mają tragiczny smak i jeszcze gorszy kolor. Raz taki "rosołek" z kostki zostawił mi na obrusie paskudną zielono-żółtą plamę :(
UsuńStaram się przygotowywać zdrowsze posiłki, ale od czasu do czasu też wpada coś niezdrowego ;)
To jest to, bez domowego bulionu nie ma prawdziwej kuchni :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
UsuńDomowy najlepszy! Pyszny i aromatyczny :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńA co myślicie o 'zapaszku' kapusty? jest specyficzny i nie każdemu odpowiada.. :)
OdpowiedzUsuń